sobota, 12 października 2019

Post I

Wysoka i wyniosła. Tak można było opisać wiktoriańską willę na pierwszy rzut oka. Ściany z czerwonej cegły, która w niektórych miejscach straciła już swoją intensywną barwę. Półokrągły ryzalit, który ciągnął się od piwnicy aż po sam strych. Zardzewiałe rynny, które wyglądały, jak gdyby zaraz miały odpaść od posiadłości i stoczyć się ze wzgórza, na którym stał budynek. Wysokie okna zakończone łagodnym łukiem, czekające na nowe firany, które zapewnie niebawem zostaną w nich powieszone. Na około wszystkiego stare wierzby, które teraz przypominały upiory z bajek, kiedy były bez liści.
Dziewczyna wzdrygnęła się, kiedy nieprzyjemny, północny podmuch owiał jej wyjątkowo drobną sylwetkę. Owinęła się szczelniej czerwono-pomarańczowym szalikiem, który wydziergała jej świętej pamięci babcia przed trzema laty, kiedy jeszcze ta żyła. Pogoda dziś nie dopisywała, ciemne chmury zwiastowały na deszcz, wiatr poruszał witkami drzew, wprawiając je w ruch.
- Firma przeprowadzkowa powinna być pod wieczór, w tym czasie możemy rozejrzeć się po domu - oznajmiła jej mama, zakluczając samochód.
- Nie możemy wrócić do Liverpoolu? Nie chcę tu mieszkać. - Mruknęła blondynka, poprawiając na ramieniu mały plecak, w którym miała kilka książek i słuchawki.
- Przerabiałyśmy to już, Ruth. Musiałyśmy się przeprowadzić, dostałam nową pracę.

Post I

Wysoka i wyniosła. Tak można było opisać wiktoriańską willę na pierwszy rzut oka. Ściany z czerwonej cegły, która w niektórych miejscach st...